Ostatnio coraz częściej dochodzę do wniosku, że przydałoby się mieć bloga
do wypisywania wrażeń i pseudorecenzji. Znając mnie, pewnie bardzo szybko mi
się odechce go pisać, ale zawsze można mieć nadzieję, nieprawdaż. Na dobry
początek – lipcowe, wyjątkowo skromne zdobycze okołomangowe. Co prawda lipiec skończył
się już jakiś czas temu, ale nie bądźmy drobiazgowi.
Durarara!! #2
Acony
Mój drogi bracie...
Berserk #9
Co jakiś czas kupuję kolejny tom Berserka,
kładę na stos poprzednich i solennie obiecuję sobie, że w końcu wezmę się za
czytanie. Kiedyś, w bliżej nieokreślonej przyszłości. Nie żebym tej serii nie
lubiła, owszem, podoba mi się, nawet bardzo, ale – no właśnie „ale”, z jakichś
powodów od prawie pół roku nie mogę się do niej zebrać. Może dlatego, że już
parę miesięcy przed tym, jak zaczęłam ją czytać, zdążyłam sobie sporo rzeczy
zaspoilerować? W każdym razie mam nieśmiałą nadzieję, że może jeszcze zanim
wyjdzie tom dziesiąty trochę mi się uda nadgonić.
Mój drogi bracie też jeszcze nie przeczytałam, ale to akurat ma logiczne wyjaśnienie w postaci mojego odwiecznego odwlekania czytania/oglądania rzeczy, o których wiem, że są dobre i mi się spodobają. Z twórczości pani Ikedy jak na razie mam za sobą jedynie Claudine, ale to wystarczyło, żebym dała wszystkim jej dziełom duży kredyt zaufania, nie wspominając już, jak lubię jej kreskę. Jestem pewna, że, kiedy tylko wreszcie się zbiorę w sobie i wezmę do czytania, nie zawiodę się. A na razie tomiszcze stoi na półce i ładnie wygląda obok jeszcze grubszej pierwszej Róży Wersalu (do której zbieram się jeszcze ślamazarniej). Tym ładniej, że nie widać tych zielonych cętek z okładki, kto to w ogóle wymyślił ;p
Pierwszy tom Drrr!! czytałam po
obejrzeniu odpowiadających mu odcinków anime, z kolejnymi się specjalnie
wstrzymałam, aż przeczytam drugi, żeby sprawdzić, jak mi się zmieni odbiór. Nie
zmienił się wcale. Bardzo mi się podoba przedstawienie większości zdarzeń w
animcu, przeplatanie wątków, to, że zapowiedzi zdarzeń z drugiego i trzeciego
arcu pojawiają się od samego początku – ale i tak LN-ki zdecydowanie lepsze.
Zwłaszcza sceny kulminacyjne poszczególnych tomów. Serio, taki Czarny Jeździec
zjeżdżający po ścianie wieżowca, taki Shizuo lejący się w parku z setkami
przeciwników – jak to fajnie można było zrobić! A zamiast tego wyszło zupełnie
nijako, szkoda. Drugi tom w każdym razie lepszy od pierwszego, czuć, że
prawdziwa zabawa powoli się zaczyna, jak bardzo Izaya by nie był psychopatyczny
i jak bardzo inni by nie mieli przez niego cierpieć trudno się nie cieszyć, że
szykuje czytelnikom taką ciekawą rozgrywkę do śledzenia.
Blog w koncu doszedl do skutku :D Caly czas mialam nadzieje, ze w koncu zaczniesz gdzies pisac.
OdpowiedzUsuńU mnie ksiazki potrafia lezec 2 lata, zanim je przeczytam...
Oj tak, Drrr!! jest lepsze w wersji ln, wiele przemyslen postaci, ciekawe opisy.
Fantastyczne obyczajowki to cos, czego bardzo u nas brakuje :(
Klub Gildii wita :D Od pewnego czasu kupuje prawie wylacznie tam.
Awww, miło mi to słyszeć :D
UsuńDwa lata to jeszcze nie aż tak długi okres leżenia/stania na półce, niektóre moje książeczki zbliżają się do czwartej rocznicy xD
Z jednej strony się zgadzam, bo faktycznie by się więcej takich rzeczy poczytało, ale z drugiej trochę mnie przeraża możliwość jeszcze większej ilości ciekawych rzeczy do kupienia...
Mam tak z mangami BL – jestem dosłownie zalana przez niezłe tytuły i nie nadążam z kupowaniem...
Usuń(Stosy książek, które czekają na przeczytanie ciągle rosną. Właśnie dobiłam do 55 książek, które mam, a jeszcze nie przeczytałam.)