piątek, 15 grudnia 2017

12 dni anime 2017 - 1. Zaćmienie

Berserk był jednym z pierwszych tytułów, jakie zwróciły moją uwagę dwa lata temu, kiedy powoli zaczynałam interesować się anime. Oczywiście ponieważ mówimy o mnie, a w dodatku o mnie sądzącej jeszcze, że pewnie i tak tego nie obejrzy ani nie przeczyta, niemal natychmiast znalazłam sobie całą masę spoilerów i dowiedziałam się między innymi, jak się kończy Złoty Wiek. Potem dochodziło jeszcze trochę szczegółów, w każdym razie kiedy w lutym siadłam do oglądania myślałam, że jestem na wszystko przygotowana i nic mnie nie ruszy. Tym bardziej, że strona graficzna starego anime pozostawia sporo do życzenia (nie żeby w nowych była lepsza) i wydawało mi się, że odpowiedniej atmosfery nie da rady stworzyć. Bardzo szybko okazało się, że nie miałam racji, ale naprawdę udowodniło to dopiero Zaćmienie.


To, że Apostołowie w wielu przypadkach w tej wersji delikatnie ujmując nie są zbyt przerażający, nie miało absolutnie żadnego znaczenia. Tak samo gó... rzyciowe polskie napisy, przy których często musiałam się najpierw domyślić, jakiego angielskiego idiomu coś jest kalką, żeby zrozumieć, co niby ma znaczyć, i fakt, że od półtora roku wiedziałam, co się stanie. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek widziała coś bardziej disturbing (jakoś lepiej mi to słowo oddaje to uczucie, niż polskie odpowiedniki), niż ostatnie odcinki starego Berserka. Może zresztą to właśnie zasługa tego, że wszystko wygląda mniej typowo mrocznie, niż w nowym filmie (przynajmniej sądząc po tych jego fragmentach, które kiedyś przypadkiem widziałam), co tworzy bardziej surrealistyczny klimat. Wpływ na to też pewnie miało oglądanie po ciemku w środku nocy, ale nie sądzę, żeby nawet w południe sprawiło to na mnie jakoś wyraźnie mniejsze wrażenie. Kiedy skończyłam przez dłuższy czas tylko tak siedziałam, patrzyłam przed siebie i czułam się, jakby mnie ktoś porządnie walnął między oczy; potem jeszcze przez jakiś tydzień nie mogłam tego wrażenia wyrzucić z głowy. Nie żebym specjalnie próbowała, uwielbiam, kiedy coś, co czytałam lub oglądałam, porządnie mi włazi w mózg, wywołuje emocje i zmusza do myślenia o sobie.
Jedno, czego się boję, to że za drugim razem już nie będzie tak samo. Dlatego po krótkim okresie nadrabiania znowu utknęłam z mangą po siódmym bodajże tomie, nie widziałam w całości filmowej trylogii i nie zrewatchałam starego anime w przyzwoitym tłumaczeniu. Ale mam nadzieję, że za każdym kolejnym razem ten wbijający w fotel efekt jednak pozostanie.


~*~*~

No, prawie wyrobiłam się z pierwszym dniem, ale cii, gdzieś tam na świecie jeszcze jest 14 grudnia...

2 komentarze:

  1. Dajesz, dajesz, jeszcze tylko 11 XD
    Berserka nie znam w żadnej formie, a teraz pewno długo się nie skuszę, bo nie lubię mieć oczekiwań, które anime czy manga może zawieść. A po takim tekście trudno nie oczekiwać, że anime nie ruszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, czyli jednak chyba nie wyszło mi to aż tak bezosobowo, jak miałam wrażenie...

      Usuń