No tak, trochę (khm, khm...) czasu nic nie pisałam, głównie dlatego, że praktycznie czteromiesięczne wakacje potwornie mnie rozleniwiły i nawet po ich zakończeniu nie mogłam się zebrać do niczego produktywnego. Ale w końcu się zebrałam i postaram się chociaż od czasu do czasu coś skrobnąć. Trochę czaję się na dwanaście dni anime, ale biorąc pod uwagę, jak bardzo nadal jestem z tym w proszku, będę miała masę szczęścia, jeśli się wyrobię. Mam też twarde postanowienie w końcu popastwić się w notce nad taką jedną tegoroczną serią. Ale na razie to, co mi przybyło do kolekcji w listopadzie.
Był to jeden z tych miesięcy, w których nie miała do mnie przyjść żadna paczka z Gildii, więc teoretycznie żadnych zdobyczy miało nie być. W praktyce okoliczny Matras zaczął się na dobre wyprzedawać, więc grzechem byłoby nie skorzystać z okazji, tym bardziej, że mam ten sklep tak wygodnie bliziutko uczelni, akurat żeby wyskoczyć na przerwie. Za wiele interesujących mnie rzeczy się nie trafiło, ale zawsze trochę.
Był to jeden z tych miesięcy, w których nie miała do mnie przyjść żadna paczka z Gildii, więc teoretycznie żadnych zdobyczy miało nie być. W praktyce okoliczny Matras zaczął się na dobre wyprzedawać, więc grzechem byłoby nie skorzystać z okazji, tym bardziej, że mam ten sklep tak wygodnie bliziutko uczelni, akurat żeby wyskoczyć na przerwie. Za wiele interesujących mnie rzeczy się nie trafiło, ale zawsze trochę.
One Piece #14
The Long Utopia
Klan Poe #1
Nie poddawaj się
The Long Utopia
Klan Poe #1
Nie poddawaj się
Niestety mang za wiele nie było do wyboru, a to, co było, to głównie pojedyncze tomy ze środka i to często serii o pokończonym nakładzie. Najwięcej było Monstera, którego nie mam zamiaru zbierać, i One Piece, z którego zbieraniem co prawda przynajmniej na razie stopuję, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby chociaż jednego tomika nie wziąć. OP to też swoją drogą jedna z serii, które mają największe powodzenie, patrząc po tym, jak szybko ubywa jej tomów. Co ciekawe, bardzo szybko też poznikał Pet Shop of Horrors, pamiętam, że jeszcze w październiku stało po kilka egzemplarzy chyba każdego tomu, a teraz już nie ma ich wcale.
Nad zakupem Klanu Poe dość długo się wahałam ze względu na rozdartą obwolutę. W końcu stwierdziłam, że jak już taka droga, niedostępna na Arosie i nieobejmowana przez praktycznie żadne promocje na Gildii manga trafia się za pół ceny to się jej nie patrzy w zęby, tylko korzysta z okazji. Po potraktowaniu brzegów obwoluty taśmą klejącą okazało się, że wcale nie wygląda to tak znowu tragicznie, a sama manga jest tylko w jednym miejscu lekko zagięta, tak że jestem bardzo zadowolona, że się zdecydowałam.
Nad zakupem Klanu Poe dość długo się wahałam ze względu na rozdartą obwolutę. W końcu stwierdziłam, że jak już taka droga, niedostępna na Arosie i nieobejmowana przez praktycznie żadne promocje na Gildii manga trafia się za pół ceny to się jej nie patrzy w zęby, tylko korzysta z okazji. Po potraktowaniu brzegów obwoluty taśmą klejącą okazało się, że wcale nie wygląda to tak znowu tragicznie, a sama manga jest tylko w jednym miejscu lekko zagięta, tak że jestem bardzo zadowolona, że się zdecydowałam.
Nie poddawaj się zainteresowałam się po recenzji Frydzi.
Któregoś razu zaczęłam przeglądać i nagle złapałam się, że czytam już
trzeci rozdział, więc uznałam, że raczej spodoba mi się na tyle, żeby
kupić. Oczywiście od razu po przyniesieniu do domu włączył mi się
syndrom "skoro mam, to mogę przeczytać kiedykolwiek" i od tamtej pory
nawet nie ruszyłam, ale cóż ;p
Pratchetty wszelakie były wśród książek, które na początku wyprzedaży wręcz sfrunęły z półek, a ja się zagapiłam i nie zdążyłam żadnego upolować. Przynajmniej tak mi się zdawało, dopiero w tym tygodniu, węsząc, czy nie ma aby jeszcze czegoś ciekawego, zawędrowałam przypadkiem do działu języków obcych i odkryłam, że jest tam też parę powieści po angielsku, w tym Długia Utopia w oryginale. Długa Ziemia to ogólnie rzecz biorąc niezbyt pratchettowa i dość specyficzna seria, czytałam ją bardziej dla widoków, tj. świata przedstawionego, niż fabuły czy postaci. Zresztą fabuła w trzech pierwszych częściach była mocno do siebie podobna i niezbyt porywająca, a te nieliczne postacie, które lubiłam, miały nieprzyjemną tendencję do umierania. Utopia natomiast to pierwsza część cyklu, która faktycznie ma spójną akcję, znienacka wszyscy bohaterowie robią się w niej lubialni, a końcówce nawet udało się mi trochę ścisnąć gardło i spocić oczy, tak że nawet mimo że mam zamiar kiedyś sprawić sobie cały komplecik w polskim wydaniu (uwielbiam jego okładki) zdublowanie akurat tego tomu mi nie przeszkadza.
Pratchetty wszelakie były wśród książek, które na początku wyprzedaży wręcz sfrunęły z półek, a ja się zagapiłam i nie zdążyłam żadnego upolować. Przynajmniej tak mi się zdawało, dopiero w tym tygodniu, węsząc, czy nie ma aby jeszcze czegoś ciekawego, zawędrowałam przypadkiem do działu języków obcych i odkryłam, że jest tam też parę powieści po angielsku, w tym Długia Utopia w oryginale. Długa Ziemia to ogólnie rzecz biorąc niezbyt pratchettowa i dość specyficzna seria, czytałam ją bardziej dla widoków, tj. świata przedstawionego, niż fabuły czy postaci. Zresztą fabuła w trzech pierwszych częściach była mocno do siebie podobna i niezbyt porywająca, a te nieliczne postacie, które lubiłam, miały nieprzyjemną tendencję do umierania. Utopia natomiast to pierwsza część cyklu, która faktycznie ma spójną akcję, znienacka wszyscy bohaterowie robią się w niej lubialni, a końcówce nawet udało się mi trochę ścisnąć gardło i spocić oczy, tak że nawet mimo że mam zamiar kiedyś sprawić sobie cały komplecik w polskim wydaniu (uwielbiam jego okładki) zdublowanie akurat tego tomu mi nie przeszkadza.
To tyle w listopadzie, natomiast w grudniu szykuje się paczuszka z Gildii i prawdopodobnie nawet część jej zawartości przeczytam przed opisywaniem w notce xD Do przeczytania miejmy nadzieję dość niedługo~
(I tylko mnie nie pytajcie, czemu tam poniżej jest tyle pustego miejsca, nie ogarniam tych dziwnych cyrków, które mi Blogspot zawsze wyczynia z formatowaniem xP)
,,Klan Poe" wygląda cudownie, a jaki grubaśny ten tomik!
OdpowiedzUsuńNa żywo trochę mniej cudownie, bo bardziej widać, że sklejany :/ Ale fakt, przyjemnie grubiutki ^^
UsuńOj tam, udawaj, że tego nie ma :D Jak w ogóle ten tytuł, ciekawy?
UsuńJeszcze nie przeczytałam, poczekam, aż będę mieć drugi tom :3
UsuńHaha, faktycznie mało mangowy ten stosik!
OdpowiedzUsuńNie przeczytałaś jeszcze Klanu Poe? Możesz dać znać później, jak wrażenia. :D
"Nie poddawaj się" czytałam, ale trochę to wymęczyłam; zdecydowanie lepiej czytało mi się "Fangirl" tej autorki.
Postaram się :3
UsuńMnie się właśnie Fangirl, a przynajmniej te fragmenty, które podczytałam w sklepie, niezbyt podobały, widać kwestia gustu.
<3
UsuńDla mnie "Fangirl" było bardziej... żywe? Akcja toczyła się zdecydowanie szybciej. A w "Nie poddawaj się" czekałam dobre 200 stron aż cokolwiek ciekawego z tego wszystkiego wyniknie. XD
Ale trzymam kciuki, żeby Tobie bardziej się spodobało! :D
Bardzo przyjemnie czytało mi się "Klan Poe", początkowo w ogóle nie chciałam go mieć na półce, ale jak już go przeczytałam, to chyba jedna z moich ulubionych Mega Mang :)
OdpowiedzUsuńJa na razie z czytaniem czekam, aż będę mieć całość, ale mam nadzieję, że też mi się spodoba :3
Usuń