niedziela, 5 lutego 2017

Grudzień 2016 - Zdobycze

Tak, tak, wbrew pozorom nie umarłam, chociaż patrząc na moją porażającą ostatnio aktywność można by mieć wątpliwości. Ja się tylko mentalnie zatrzymałam na jakiś miesiąc w połowie grudnia. Całe szczęście, jakkolwiek ciągle mi jakoś tak dziwnie, że już luty, ostatnio trochę ogarnęłam życie i postaram się wrócić do skrobania notek. Poza tym wszystko jest ciekawsze od nauki do dwóch pozostałych i najstraszniejszych egzaminów, nieprawdaż.
Najpierw nadrabianie zaległości, czyli co tam mi przybyło na półeczkę w grudniu. Tym razem jeszcze bardziej nic stąd nie tknęłam niż zazwyczaj, więc notka głównie zdjęciowa.


Fullmetal Alchemist #4
One Piece #10
Rewolucjonistka Utena #3, 4
Orange #1
Durarara!! #4
Noragami #2, 3
Srebrny trójkąt
Wzgórze Apolla #3
Cat Shit One #2, 3
Otaku #32, 39


W Drrr!! zaczynają się rzeczy, których nie znam z animca, czytać jeszcze nie zaczęłam, ale zakładam, że ciekawe, chociaż boję się, że będzie za dużo ojca Shinry (który mnie wkurza) i jego żony (która wkurzać mnie będzie na sto procent). Tych tomików Noragami też nie tknęłam, ale w tym wypadku to decyzja strategiczna, podobnie jak z nieczytaniem na razie Pandory - czekam, aż mi brakujące tomy przyjdą i wtedy raz a dobrze się za nie wezmę. Po pierwszym tomiku przygody Yato i spółki zapowiadają się dokładnie tak dobrze, jak mi internety mówiły, bardzo się cieszę, że zaczęłam jednak zbierać. Tylko się zastanawiam, czemu na okładkach prawie wszyscy wyglądają jak durne cielaki, zwłaszcza, że wszędzie indziej rysunki są śliczne.



I tak oto skompletowałam moją pierwszą serię niewydaną w jednym tomie, czyli Orange. Możecie się zastanawiać, czemu pierwszy tom kupiłam jako ostatni - otóż wcale nie, ja od niego zaczęłam, tyle że wylądował w jednym zamówieniu między innymi z czwartą Durararą!! i w rezultacie zanim trafił w moje łapki zdążyłam wytropić na jednej z fujowych mangowych grup, zaklepać sobie i dostać do łapek jeszcze w listopadzie cztery pozostałe. O dziwo, do tej pory zdążyłam też już prawie całą serię przeczytać. Nie żebym się zaraz wzruszała czy coś, ale zgadzam się z ogólną fandomową opinią, że to bardzo dobra manga jest i nie żałuję zakupu. Tym bardziej, że te okładki <3
Utena, no, ponoć dobra rzecz, się trafiła okazja, nabyłam, tyle. I tak z lekturą mam zamiar czekać, aż się zaznajomię z Różą Wersalu, coby wyłapać wszelkie nawiązania, więc na razie braki tomików nic nie szkodzą. Trochę gorzej z tym Cat Shit One, o którym trochę za późno się dowiedziałam, że z pierwszym tomem mogą być problemy, ale się najwyżej na skanach doczyta.



Ciąg dalszy nadrabiania Wzgórza Apolla, z każdym kolejnym dochodzącym tomem coraz bardziej się zachwycam, jak ładnie się prezentują wszystkie razem. A po kolejnej paczce to już w ogóle będę na bieżąco i z półki będzie na mnie paczać osiem kolorowych grzbiecików, omnomnommm.
Srebrny trójkąt trafił do mnie głównie dlatego, że składałam zamówienie, kiedy na Gildii była promocja, a to była jedyna objęta nią Mega Manga. W zasadzie większą ochotę miałam na Klan Poe albo Było ich jedenaścioro, ale jak się trafia coś po taniości, to się trzeba cieszyć, a nie wybrzydzać. Tym bardziej, że tomik tak pięknie kolorystycznie pasuje do stojących obok mang Ikedy. No, przynajmniej jeszcze przez najbliższe parę tygodni/miesięcy, póki nie ma drugiej Róży Wersalu.



I na koniec trochę shounenowego dobra. Widać mangi z "one" w tytule są jakieś wyjątkowe, bo i na One-Punch Many, i na One Piece'y się zawsze rzucam od razu, jak tylko dostanę. Niestety, z Luffym i spółką się będę musiała przerzucić na skany, ale kiedyś, kiedyś na pewno sobie sprawię wszystkie te wtedy już zapewne kilkaset tomików, zobaczycie. Fullmetala dla odmiany nie tknęłam, ale nie bardzo ma sens odświeżanie wyrywkowo pojedynczych tomików tylko dlatego, że akurat doszły do kolekcji. Zresztą mam zamiar niedługo obejrzeć sobie Brotherhooda, a świeżo po mandze pewnie byłby nudny.

A w najbliższym czasie (czyt.: kiedy Gwacia się znowu zbierze do pisania... ale najprawdopodobniej w ciągu najbliższych dwóch tygodni) możecie się spodziewać wpisu z mangową biblioteczką. Chyba że najpierw skończę kolejny post z przeglądem ogólnomangowoanimcowym, no, w każdym razie (prawie) na pewno coś tam się jeszcze w tym miesiącu pojawi.

14 komentarzy:

  1. Nie liczy sie ILOŚĆ postów liczy sie ich JAKOŚĆ, a to zostało jak zwykle spełnione w 100%.
    Gratulacje dorwania tomików Cat Shit One, bardzo zacna seria.
    Czyli kolejny post będzie zbiorem zdjęć kolekcji?

    Dziękuje za kolejny ciekawy post
    Krzysztof z http://fejwsi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi to czytać :3
      Następny albo jeszcze następny, zależy, co najpierw skończę.

      Usuń
  2. Ej, akurat ilustracja na drugiej obwolucie Noragami jest śliczna! XD
    Ale fakt faktem, mi też tak średnio się podobają. Mogą być, ale czasami coś mi w nich nie gra.
    Ranyyy, więcej postóóów proszę mi tu pisać (jakość zawsze jest 100%, nie masz wymówek).
    Wzgórze Apolla. </3 Zatrzymałam się właśnie na tym trzecim tomie i nie mam jak nadrobić, a seria zacna.
    Absolutnie wszystko, co ma "One" (jako autora, huehuehue) jest bardzo dobre. Gdzie moje MP100, halo?
    (cierpię katuszę, kiedy myślę o tym, że nikt nie chce wydać tego kreskowego potworka)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *katusze
      ^ najlepszy przykład mojego absolutnego rozproszenia, kiedy temat schodzi na MP100

      Usuń
    2. No, akurat na drugiej nikt nie wygląda jak cielę, więc racja, ładna xD
      Się postaram więcej :3

      Usuń
  3. A mnie się okładki Noragami podobają, to w sumie jedyne, które lubię ze wszystkich mang, które zbieram :<
    W Utenie były jakieś nawiązania do Róży Wersalu, większe niż to, że obie bohaterki noszą spodnie? Amaze, pora wrócić, spiesz, się, JPFie, spiesz!
    Prawda to, że One Piece znakomity :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładki jako całość, najlepiej z daleka, to owszem, ładne, ale twarze bohaterów, brrr.
      Ja tam nic nie wiem, w paru miejscach o tym czytałam, więc zakładam, że były xD

      Usuń
  4. Cat Shit One dorwałam dawno dawno, gdy Waneko wyprzedawało za piątaka za tom (a potem zawsze się śmiałam, że resztki nakładu w innych sklepach w regularnej cenie są :P ). Do tej pory udało mi się przeczytać pierwszy tom i całkiem niezły był, tylko miałam problem z rozróżnieniem bohaterów, bo te zwierzaki wszystkie jednakie, no i też mnie śmieszyło, że - jak w Kaczorze Donaldzie - wszędzie bez portek chodzą, ale pani w nocnym klubie biodra ma przepasane jakąś szmatką :) I strasznie boli mnie grzbiet tej mangi, nie mogę patrzeć na te nierówne napisy i rysunki, które nie układają się w jedną linię :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się jarzy, że pierwszy tom w ogóle jest trochę mniejszy od pozostałych? W każdym razie fakt, nawet bez niego irytujące te rozjechane grzbiety. Czasem jednak brak miejsca na półce ma zalety, nie muszę na nie ciągle patrzeć ;p

      Usuń
    2. Z ciekawości aż odkopałam tomiki z najodleglejszego kąta drugiego rzędu mang w kredensie i stwierdzam, że w moich egzemplarzach najniższy jest tom 2, między pierwszym a trzecim też jest różnica, ale tylko ok. 0,5 mm, więc się w oczy nie rzuca :P

      Usuń
  5. Mnie akurat Utena jakoś nie przypadła do gustu, kreska mnie kusiła, ale w końcu sprzedałam swoje tomiki po przeczytaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio w Japonii wrócił szał na FMA (to chyba przez film), więc wydają sporo gadżetów, które bardzo mnie kuszą. Ogólnie FMA to moja pierwsza manga w kolekcji i jeden z ulubionych tytułów. Po powrocie chyba zabiorę się za ponowne czytanie! ^^
    https://twitter.com/bakatab

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to z kolei była pierwsza manga, która na serio wciągnęła i zachęciła do innych :3 Choćby z tego powodu bardzo lubię i mam zamiar uzbierać stopniowo komplecik.

      Usuń