środa, 2 listopada 2016

Jesień 2016 - pierwsze wrażenia

Co prawda trochę późno jak na taki post, ale za ogarnianie sezonówek wzięłam się też dopiero niedawno, więc i tak jak na mnie jest dobrze - w sensie obejrzałam trochę więcej, niż odcinek na tydzień. Za ogarnianie wychodzących serii już raz się brałam, w ostatnim sezonie zimowym, z tym że trochę od rzyci strony - po prostu wybrałam dwa tytuły, których plakaty mi się spodobały, nie zawracając sobie głowy czymś tak prozaicznym, jak sprawdzanie gatunku czy opisu. I tak miałam szczęście, że tylko jedno z tamtych anime okazało się adaptacją otome. Drugi był Ajin, który co prawda jak wygląda każdy widzi, ale przynajmniej fabularnie trzyma poziom i nie wywołuje chęci rzucania ciężkimi przedmiotami. W każdym razie przy tamtej okazji, oprócz wbicia sobie do głowy, coby nigdy więcej nie kupować kota w worku, odkryłam, że wychodzące na bieżąco serie nieźle mnie motywują do oglądania. Na wiosnę się zagapiłam, przez wakacje byłam zbyt zajęta prokrastynacją, więc dopiero w tym sezonie na serio przysiadłam do nowych animców i - po tym razem bardzo dokładnym przyjrzeniu się każdemu - wybrałam sobie parę z nich do śledzenia. Wyszło siedem tytułów, jak dla mnie ilość wręcz kosmiczna, ale na razie nawet sprawnie mi idzie oglądanie. Chociaż to pewnie dlatego, że wypadałoby się uczyć całek.



Ajin 2nd Season

Pierwszy sezon jakiś szałowy nie był, o animacji litościwie nie wspomnę, ale jednak chcę wiedzieć, jak to się skończy. Akcja się zagęszcza, bohaterowie, po których od początku się spodziewałam, że będą współpracować, wreszcie zaczęli współpracować, ale tak ogółem niewiele da się nowego powiedzieć, ot, niezła (chociaż boląca w oczy) kontynuacja niezłej (choć bolącej w oczy) serii. Jedno tylko się zmieniło, i to na gorsze. Muzyka. O wielki Omie, kto wpadł na genialny pomysł, coby zamienić świetny opening i ending na takie... takie coś?! Ktokolwiek to był, hańba mu. Przynajmniej chociaż główny motyw muzyczny zostawili w spokoju, bez niego tak z dziewięćdziesiąt procent klimatu poszłoby się kochać.



Drifters

W swoim czasie zastanawiałam się nad mangą, ostatecznie się na nią nie zdecydowałam, bo i tak mam za dużo rzeczy do zbierania. Całe szczęście, bo żałowałabym wydanych hajsów. Anime podobno jest prawie identyczne z oryginałem, a zawiodłam się na nim bardzo. Nie wiem, czego dokładnie się spodziewałam, ale na pewno czegoś lepszego. Losy bohaterów mi równo zwisają, nic specjalnie ciekawego się nie dzieje, estetyka też nie moja, humor czasami faktycznie zabawny, ale przynajmniej równie często dopiero po paru sekundach się reflektuję, że, aha, to miał być Element Komiczny. Tragicznie nie jest, oglądanie nie boli, ale za wszystkie ewentualne kolejne sezony czy insze specjale już podziękuję.



Fune wo Amu

Obyczajówki to nie moja bajka, ale do tej zachęcił mnie główny bohater. Po opisie i mordce z plakatu patrząc uznałam, że zapowiada się kochana, nieporadna poczciwina, którą aż się chce pomyziać i zaopieokować. No i jest Majime takim właśnie fluffnym ciepłym kluskiem, chociaż w żadnym wypadku nie jedyną rzeczą, która mi się w tej serii podoba. Gdybym miała oglądać same anime w takim stylu pewnie by mnie coś trafiło, ale jeden taki spokojny, kameralny tytuł z powolnie rozwijającą się fabułą i samymi sympatycznymi ludźmi jest miłą odmianą po wszystkich mordolejstwach i takich tam. Słownikami co prawda zbytnio się nigdy nie interesowałam, jednak okołoksiążkowy klimat zawsze na plusie. Dodatkowo się ucieszyłam, że skojarzyłam dwójkę seiyuu - oczywiście za każdym razem, kiedy kolega gieroja otwiera usta, zastanawiam się, co tu u licha robi Izaya Orihara, ale co ciekawsze prawidłowo rozpoznałam Sakakibarę Yoshiko, a od czasu, gdy grała Frederikę Greenhill w LoGH-u, jednak te dwadzieścia lat minęło. Albo mi się słuch wyrabia, albo ci starsi aktorzy głosowi jacyś tacy bardziej charakterystyczni są.



Keijo!!!!!!!!

Dziewczyny lejące się na tyłki i cycki - no sami powiedzcie, czy to brzmi jak coś dobrego? Z ciekawości chciałam trochę popaczać - trochę, bo byłam pewna, że po góra kwadransie żenua mnie pokona. I jakież było moje zaskoczenie, kiedy się okazało, że wręcz przeciwnie, ta seria to szalenie przyjemne, kolorowe paczadełko, fanserwis wcale nie przeszkadza, a te dwadzieścia parę minut każdego odcinka leci nie wiadomo kiedy. Bohaterki może nie są jakoś oryginalnie skonstruowane, ale sympatyczne i miło na nich zawiesić oko. Zwłaszcza niesamowicie mi robią te chustkowstążkocosie, którymi związują włosy Nozomi i Miyata, no prostu przeuroczo to wygląda <3

<3





Nobunaga no Shinobi

Pierwsze spośród tych anime, który zaczęłam oglądać, i cały czas jeden z moich faworytów. Dawno nic tak doskonale mi nie podpasowało humorem, w moim przypadku każdy trzyminutowy odcinek to jakieś dwie minuty śmiechu non stop (odliczając opening, swoją szosą też bardzo przyjemny). Do tego urocza kreska, bardzo fajni bohaterowie (jak to świadczy o niektórych długich mangoanimcach/książkach/czym tam jeszcze, jeśli w takim drobiażdżku postacie mogą być o tyle lepiej zbudowane...) i naprawdę dużo się w tych odcineczkach dzieje. Stanowczo najlepszy z shortów, na jakie trafiłam, szkoda, że łącznie będzie tego zaledwie nieco ponad pół godziny.



Shuumatsu no Izetta

Są samoloty, są czołgi, są karabiny, jest wojna i ładne bitwy, a nawet coś jakby intrygi i polityka - czegóż chcieć więcej? Hm, może sensownych głównych bohaterek? Fine jest straszliwą Marysójką z gatunku "piękna, dzielna i mądra księżniczka poświęcająca się za naród", bleh, już w wieku siedmiu lat miałam na takie ostrą alergię. Chyba dziewczątko zabłądziło do animca w drodze do jakichś kiczowato ckliwych tworków ku pokrzepieniu serc. Jemu w każdym razie trzeba przyznać, że  faktycznie ładnie wygląda i ma do tego przyjemny głos. Izetcie nawet tego brak. Serio, nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam w założeniu sympatyczną postać, w której tak absolutnie nic by mi nie pasowało. Nie mówiąc już o tym, że co za frajda obserwować walki, w których i tak wiadomo, kto bez trudu zwycięży. Aż zaczęłam kibicować ichnim wcale-nie-hitlerowcom, coby toto utłukli jak najszybciej. Tja, wiem, złudne nadzieje...



Yuri!!! on Ice

Ze względu na fandomowy hype do tej pory zapoznałam się z One-Punch Manem i SnK. Czyli z samymi dobrymi rzeczami. Tak więc postanowiłam dać internetom kolejny kredyt zaufania i obejrzeć animiec o najbardziej trollowatym tytule, jaki słyszałam (nie wierzę, że tylko ja w pierwszej chwili byłam pewna, że na tym lodzie to dziewczyny będą tańczyć i robić fanserwis xD). Bardzo słusznie, cotygodniowa dawka ślicznie ubranych ślicznych panów uprawiających śliczną dyscyplinę sportu i generujących tony podtekstu* stanowczo podnosi jakość życia :D No i co ja jeszcze mam napisać, czego jeszcze przede mną tysiące ludzi nie napisały? Że kiedy to piszę w tle leci zapętlone History Makers na przemian z You Only Live Once? Że praktycznie nie ma rzeczy, która by mi się w Jurkach nie podobała? Że z dużym prawdopodobieństwem to będzie moje ulubione anime tego sezonu? Że nawet favnęłam na MAL-u? Że ostatnio non stop żyję na głodzie na więcej? Nieee, chyba nie ma sensu ;3
*Chociaż ja tam cały czas mam nieśmiałą nadzieję, że to jednak się nie skończy na samym podtekście.

Podsumowując, jak na razie jestem bardzo zadowolona z wyboru - cztery animce faaaajne, dwa przyzwoite i tylko jeden irytujący, a i ten ma swoje momenty. Miejmy nadzieję, że poziom żadnego nie poleci w dół.

3 komentarze:

  1. Yuri!!! on Ice mi się kojarzy z takim typowym fanfickiem, głównie przez te podteksty z tyłka wzięte. XD
    Nie zmienia to jednak faktu, że serię miło się ogląda i fajnie co tydzień przy niej spędzam czas. Też mam nadzieję, że na podtekstach się nie skończy, ale jakiś głos w głowie mi się przebija, że jednak chyba tak będzie. :<
    Ale gdyby tak się nie stało - jeszcze bardziej polubiłabym ten tytuł.
    Reszty nie mogę skomentować, bo mało anime oglądam, olaboga. Ostatnimi laty przerzuciłam się na mangi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ja wiem, mnie to się fanfiki raczej kojarzą z bardzo dosłowną dosłownością, nie podtekstami xD Chociaż ile ja ich tam czytałam...
      Właściwie nawet nie tyle mam nadzieję, ile biorę, co dają, jak się na podtekstach skończy, okej, jak jednak nie, to będzie przyjemne zaskoczenie.

      Usuń
  2. Keijo8x! jest hitem tego sezonu, cos cudnego, sliczny fanserwis, milo sie oglada, no i opening. Jak milo, ze doceniasz c:

    OdpowiedzUsuń