piątek, 21 grudnia 2018

12 dni anime 2018 - 1. The girls are alright

Podobno na podsumowania zakupów mangowych nigdy nie jest za późno. Uznam zatem, że na 12 dni anime, które bądź co bądź są czymś w stylu podsumowania mijającego roku, też xD Tym bardziej, że w sumie bardziej sensowne wydaje mi się pisanie czegoś takiego na koniec roku, niż na święta, czyli właśnie akurat się zmieszczę do Sylwestra (ostatecznie w jakiejś części świata jeszcze ten 20 grudnia jest) ^^

Ogólnie pod względem animcowym ten rok u mnie mocno leżał, ale zupełnie bym się tego nie spodziewała, patrząc po samym jego początku. Pamiętam, jak oglądałam pierwsze odcinki zimowych sezonówek i dosłownie każdym się cieszyłam, bo wszystkie były takie przyjemne albo przynajmniej zaciekawiające (nooo, a przynajmniej do czasu tej haremówki z ośmiolatkami; tak, ja też się czasem zastanawiam nad sensem swoich życiowych i animcowych wyborów). Ten w ogóle pierwszy-pierwszy odcinek nowej serii, który obejrzałam w 2018 roku, był jednym z wielu przyjemnych zaskoczeń w tamtym sezonie, chociaż szczerze mówiąc aż tak mnie na wejściu nie zachwycił. A już na pewno nie przewidziałam, że seria o czwórce dziewcząt wybierających się na Antarktydę zostanie moim bardzo poważnym kandydatem na anime sezonu, a może i roku. "Kandydatem" i "może" głównie dlatego, że jeszcze mam za dużo do nadrobienia, żeby móc oceniać, ale naprawdę zdziwiłabym się, gdyby upływający rok miał wiele tak dobrych lub lepszych anime do zaoferowania.



Trudno by mi było wybrać jedną rzecz, która najbardziej spodobała mi się w Sora yori mo Tooi Basho, bo podobało mi się w sumie wszystko jak leci. Na pewno wielki plus za obsadę, zarówno główną czwórkę, jak i postacie z dalszych planów, oraz relacje między nimi. Moimi prywatnymi faworytkami były Hinata i Yuzuki, ale naprawdę trudno byłoby kogokolwiek nie lubić.

Inną rzeczą, z którą to anime sobie świetnie poradziło, było wyczucie równowagi. Z jednej strony mamy więc osobiste problemy bohaterek, z których każda ma jakieś swoje niekoniecznie przyjemne powody, dla których chce wyruszyć w tę podróż, a szczególnie cały wątek zaginionej matki Shirase i radzenia sobie ze stratą przez bliskie jej osoby; z drugiej pełno jest świetnych scen komediowych i wygłupów dziewczyn. Z jednej strony to bardzo optymistyczna seria, ale jednocześnie trzymająca się mocno realizmu, czy to w relacjach między postaciami, czy w przygotowaniach i podróży na Antarktydę (do których swoją drogą zrobiono rzetelny research i to naprawdę widać). A sama podróż jest fascynująca i dostarcza wspaniałych przeżyć, ale też na przykład bliskiego spotkania z chorobą morską. Za zachowanie właściwych proporcji między tym wszystkim należy się twórcom uznanie.

Poza tym, tak już zupełnie subiektywnie, Yorimoi to pierwsza od czasu Jurków seria, której udało się mnie skłonić do oglądania regularnie tydzień w tydzień i wyczekiwania na kolejny odcinek. Widać te okołolodowe animce już tak mają ;D


A tak w ogóle to nie wiem, na ile to kwestia tłumaczenia i jaki dokładnie był zamysł twórców, ale Takako/Gin to kanon i nie wmówicie mi, że nie ^^

4 komentarze:

  1. Ja mam tak z Banana Fish, że ta seria skłoniła mnie do oglądania odcinków regularnie. ^^
    Sora yori mo Tooi Basho chciałam obejrzeć od kiedy zobaczyłam, że takie anime ma wyjść, ale dalej się za to nie zabrałam. Może teraz będę miała lepszy nastrój, bo to taki bardziej "zimowy", a co za tym idzie świąteczny, tytuł. XD
    No i jeśli tak chwalisz, to chyba nie mam wyjścia. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się planowałam za to anime brać, ale słyszałam różne opinie na temat jakości adaptacji i postanowiłam poczekać. Z tego co teraz słyszę o zakończeniu dobrze zrobiłam, przynajmniej nie będę rozczarowana :/
      Ha, a pewnie że chwalę i zachęcam ^^

      Usuń
    2. Nie nazwałabym tego rozczarowaniem, ja raczej czuję się cholernie sfrustrowana tym zakończeniem.
      Nie zrobiło ono na mnie aż takiego wrażenia w wersji animowanej, bo wcześniej sobie zaspoilerowałam mangę, ale muszę przyznać, że to, co się stało na końcu, zatruło mi życie na dobre 2 tygodnie. XD
      Chciałabym sklecić o Banana Fish jakąś notkę na blogu czy FB, ale sama nie wiem, za mocne feelsy chyba mam, żeby wyszło z tego coś sensownego, przynajmniej na razie. ;>
      A adaptacja imo całkiem udana, chociaż mnóstwo wątków niestety zostało pociętych/opuszczonych, ale co zrobić, w końcu ścisnęli 19 tomów w 24 odcinkach. ;/
      Oki, to jak tylko się "wyzeruję" po BF, to na pewno rzucę okiem!

      Usuń
    3. No ja właśnie też się zaspoilerowałam dawno temu, ale miałam nadzieję, że może, może jednak w adaptacji to zakończenie zmienią :c

      Usuń